Od rozległych krajobrazów Kanady po brukowane uliczki Salzburga, podróż Scout była daleka od zwyczajności. Ukształtowana przez dzieciństwo spędzone na kanadyjskich wybrzeżach i preriach, lata budowania kariery w Vancouver, a teraz nowy rozdział w Austrii, niesie ze sobą zarówno otwartość domu, jak i ciekawość odkrywcy.
W tej rozmowie opowiada o tym, co znaczy dorastać w Kanadzie, o przygodzie, jaką jest przeprowadzka za granicę, i o tym, jak pogodzić rozwijającą się karierę z pięknem osobistych osiągnięć – od skąpanego w słońcu ślubu w Toskanii po przygotowania do macierzyństwa.
Pomimo tego wszystkiego jej wyczucie stylu pozostało niezmienne, miłość do biżuterii głęboko osobista, a wiara w bycie swoją własną muzą silniejsza niż kiedykolwiek.
Dorastanie w Kanadzie
Scout, dorastałaś w Vancouver – mieście otoczonym górami i oceanem, z tak bogatą mieszanką kultur i wpływów. To miejsce pozostawia ślad w każdym, kto nazywa je domem. Jak wyglądało twoje dorastanie tam i jak myślisz, jak te wczesne lata ukształtowały cię jako osobę, którą jesteś dzisiaj?
Chociaż ostatnią dekadę w Kanadzie spędziłem w Vancouver, tak naprawdę dorastałem w wielu różnych częściach kraju – mieszkając wszędzie, od dalekiego wschodniego wybrzeża, przez Toronto, aż po prerie, gdzie spędziłem większość dzieciństwa.
Mimo to, Vancouver było moim domem w dorosłym życiu i zdecydowanie uważam, że ukształtowało moją miłość do wszystkiego, co to tętniące życiem miasto ma do zaoferowania – wspaniałego jedzenia, sztuki, architektury oraz różnorodnych wpływów i doświadczeń życiowych. Uwielbiałam też połączenie miejskiego życia pełnego atrakcji i dostępu do natury w Vancouver – to zdecydowanie ukształtowało moją miłość do spędzania czasu na świeżym powietrzu.
Dla kogoś, kto nigdy tam nie był, Kanada może być trudna do wyobrażenia – jest rozległa, różnorodna i wyjątkowa w swoim duchu. Jak opisałbyś ją, a zwłaszcza Vancouver, komuś, kto nigdy tam nie był? Jakie są tam wrażenia i co nadal nosisz w sobie, teraz, gdy mieszkasz za granicą? Jakie są twoje ulubione miejsca w Vancouver?
Kanada zajmuje szczególne miejsce w moim sercu. Ludzie są tu szczególnie przyjaźni, co bardzo doceniam za każdym razem, gdy wracamy do domu.
Najważniejszą rzeczą, która przychodzi mi na myśl, jest przyroda – rozległe pasma górskie, rozległe prerie, oceany na obu wybrzeżach oraz ogromne jeziora i rzeki. To przepiękne miejsce, które można nazwać domem, i nawet po prawie 30 latach wciąż jestem pod wrażeniem, ilekroć tam jestem.
Jeśli chodzi o Vancouver, powiedziałbym, że wiele moich ulubionych miejsc to restauracje (zwłaszcza teraz, gdy mieszkam w mniejszym mieście, gdzie wybór jest mniejszy). Kilka ulubionych to: Livia (na brunch i świeży chleb na zakwasie), Magari by Oca, gdzie można zjeść najlepszy makaron w mieście, i szczerze mówiąc, mnóstwo restauracji sushi i owoców morza – ciągle tęsknię za ostrygami i sushi!
Przeprowadzka do Austrii
Niedawno zamieniłeś Zachodnie Wybrzeże na Salzburg – to ogromny kontrast, zarówno pod względem krajobrazu, jak i stylu życia. Co zainspirowało Cię do tej przeprowadzki i jak do tej pory czułeś się osiedlony w Austrii?
Mój mąż dostał pracę w Salzburgu, co było bardziej formalnym katalizatorem, ale od kilku lat byliśmy gotowi na zmianę otoczenia. Mój mąż pochodzi z Vancouver, a ja mieszkałam tam już od dekady.
Oboje czuliśmy, że mamy do wyboru albo ustatkować się i zapuścić korzenie, albo przeprowadzić się gdzieś i przeżyć przygodę. Wydawało się, że to właściwy moment, bo nie mieliśmy zwierząt, dzieci ani nieruchomości, które by nas ograniczały. A kiedy pojawiła się ta oferta pracy, powiedzieliśmy TAK!
Życie za granicą zawsze niesie ze sobą niespodzianki – różnice kulturowe, drobne nawyki, a nawet zmiany osobiste. Jaka była dla Ciebie najbardziej uderzająca różnica między życiem w Vancouver a życiem w Salzburgu?
Najważniejszy jest z pewnością język – staramy się jak możemy, żeby nauczyć się niemieckiego, ale to zdecydowanie nie jest łatwe. Nawet najdrobniejsze rzeczy (pranie chemiczne, umówienie się na wizytę u dentysty) wymagają zupełnie innego poziomu logistyki, gdy poruszasz się w obcym języku.
Nie mogę się doczekać dalszej nauki języka niemieckiego, zwłaszcza teraz, gdy spodziewamy się naszego pierwszego dziecka (które będzie uczęszczać do niemieckojęzycznego żłobka) i z każdym dniem staje się to coraz łatwiejsze!
Podróż zawodowa
Przeszedłeś tak bogatą drogę – od startupów, Vitruvi, po kształtowanie globalnego marketingu marki w Red Bull. Czy możesz nam opowiedzieć trochę więcej o tym, jak wygląda teraz Twój dzień i co najbardziej lubisz w swojej pracy?
Wiedziałam już od piątego roku życia (naprawdę!), że chcę pracować w marketingu – to była praca mojej mamy i dla mnie to była oczywista decyzja. Złożyłam podanie tylko na jeden uniwersytet, bo słyszałam, że oferuje najlepszy program na rozpoczęcie kariery w marketingu i od tamtej pory wiedziałam, że to będzie moja ścieżka!
Chociaż świat startupów bardzo różni się od świata globalnej marki, to elementem, który był niezmienny przez całą moją karierę, jest codzienność oparta na sile ludzkich serc. Niezależnie od tego, czy chodzi o bezpośrednie zarządzanie ludźmi, zarządzanie interesariuszami, czy o większą współpracę, nie ma dnia, żebym nie pracował interdyscyplinarnie z wieloma różnymi zespołami, co jest częścią tego, co tak bardzo kocham!
Życie osobiste
Wasz ślub w Toskanii wyglądał jak z filmu – skąpany w słońcu, romantyczny i pełen radości. Kiedy wspominacie ten dzień, które momenty utkwiły Wam najbardziej w pamięci? A skoro uwielbiamy historie miłosne – jak poznaliście się z partnerem?
Poznaliśmy się prawie 11 lat temu na domówce. Wymieniliśmy się numerami i pisaliśmy do siebie przez kilka miesięcy, nie mieszkając w tym samym mieście (on wyjechał na studia). Kiedy wrócił do Vancouver na lato, umówiliśmy się na kilka randek – wszystko szło dobrze, ale potem dostałam staż i przeprowadziłam się na drugi koniec kraju (a później na drugi koniec świata, do Paryża, żeby studiować) – i nie wróciłam przez dwa lata.
Nie przestawaliśmy rozmawiać i po bardzo długim, dwuletnim okresie „poznawania się”, oficjalnie zaczęliśmy się spotykać, wiele lat po tym, jak się poznaliśmy.
Nasz ślub był moim ulubionym tygodniem w życiu. Kiedy się zaręczyliśmy, najważniejszą radą, jaką dostaliśmy, było: „To tak szybko mija”. Pomyśleliśmy więc: okej, niech to będzie pięć dni. Zrezygnowaliśmy z przyjęcia zaręczynowego, wieczoru panieńskiego czy wieczoru kawalerskiego i zamiast tego spędziliśmy pięć dni razem w Toskanii z 30 najbliższymi nam osobami.
Dla mnie najbardziej utkwiło w pamięci to, że kiedy nadszedł czas ślubu, wszyscy byli tak zrelaksowani i swobodnie się ze sobą czuli, że naprawdę dobrze się bawiliśmy — bez stresu, bez logistyki, po prostu mnóstwo miłości :)
Teraz przygotowujesz się do macierzyństwa – kolejnego pięknego kamienia milowego na swojej drodze. Jak podchodzisz do tej zmiany i czy są w Twoim życiu kobiety, które Cię prowadzą lub inspirują, gdy chcesz w nią wejść?
Mój ostatni dzień pracy wypada właśnie dzisiaj (w Austrii kończy się pracę 2 miesiące przed terminem porodu, co jest niesamowite). Czuję, że będę miała o wiele więcej czasu i energii na przygotowania przez te następne 8 tygodni, kiedy nie będę pracować, i planuję skupić się na zdrowiu fizycznym i ćwiczeniach, dobrym samopoczuciu psychicznym i odpoczynku, a także na przygotowaniach do porodu.
Jak dotąd jednak sporo czytałam i z wielką przyjemnością rozmawiałam z innymi mamami online, które oferują mi niesamowite wsparcie i rady! Moja mama jest dla mnie oczywiście ogromną inspiracją – z taką gracją i wdziękiem radziła sobie z macierzyństwem i karierą w latach 90. i naprawdę ją podziwiam. Poza tym, w mojej sieci znajomych jest kilka mam, które również decydują się na urodzenie dziecka za granicą, a ich historie są dla mnie niezwykle inspirujące, bo obserwowanie tego tak daleko od domu może być przerażające!
Styl i biżuteria
Twój styl jest wyrafinowany, a jednocześnie naturalny – dopracowany, ale nigdy przesadzony. To styl, który wydaje się ponadczasowy. Gdybyś miał go ująć w kilku słowach, jak byś go opisał?
Wygodne i klasyczne. Uwielbiam ponadczasowe fasony i słynną zasadę Coco Chanel, że przed wyjściem z domu należy spojrzeć w lustro i zdjąć jedną rzecz – jeśli chodzi o osobisty styl, uważam, że mniej znaczy więcej.
Biżuteria wydaje się odgrywać ważną rolę w Twoim wyglądzie, zarówno na co dzień, jak i na specjalne okazje. Czy jest jakiś konkretny element, który zajmuje szczególne miejsce w Twoim życiu lub historii?
Jestem wielką fanką „codziennych ozdób” i mam swoje podstawowe elementy, których nigdy nie zdejmuję. Pierwszym z nich jest oczywiście mój zestaw pierścionka zaręczynowego i obrączki ślubnej – mój mąż zlecił ich zaprojektowanie przyjacielowi i bardzo utalentowanemu jubilerowi z Vancouver, Noon Jewellery, i są dla mnie czymś wyjątkowym.
Na co dzień noszę także złote kolczyki-koła i delikatną złotą bransoletkę Muse of My Own — uwielbiam subtelne złote akcenty, które urozmaicają codzienne stylizacje.
Oczywiście, że wybrałaś nasz zestaw Light Set - co przykuło Twoją uwagę i jak lubisz go nosić?
Codziennie! Od lat szukałam delikatnego, solidnego złotego zestawu bransoletek i kiedy zobaczyłam ten, wiedziałam, że to idealny wybór . Wygląda niemal jak jedna z tych bransoletek, które są przyszyte do ciała – jest niezwykle subtelna, a jednocześnie piękna. Stała się częścią mojego codziennego uniformu.
Bycie Muzą
W Muse of My Own wierzymy, że bycie muzą oznacza posiadanie własnej historii i kierunku – czerpanie inspiracji zarówno od siebie, jak i od innych. Co teraz, w tym okresie życia, sprawia, że czujesz się najbardziej muzą swojej własnej podróży?
Teraz dla mnie najważniejsze jest zaufanie mojej intuicji. Wiedząc, że macierzyństwo jest tuż za rogiem i że to największa zmiana w moim życiu, jaką do tej pory przejdę, skłaniam się ku zaufaniu sobie, pewności siebie i przekonaniu, że jestem w stanie zrobić wszystko, co jest mi potrzebne w tym nadchodzącym rozdziale!
Każdy ma źródła inspiracji, czy to bliskie nam osoby, czy postacie, które podziwiamy z daleka. Czyja energia lub styl inspiruje Cię najbardziej w dzisiejszych czasach?
Moimi ulubionymi twórcami są obecnie @gretalouisetome (uwielbiam to, jak romantyzuje swoje życie i nie boi się dzielić swoją radością) i @madelinecwhite (uwielbiam jej autentyczność, sposób, w jaki nawiązuje kontakt z odbiorcami i to, jak inspirujące są jej projekty DIY!).
Inspirację czerpię także ze sztuki i architektury. W moim folderze z zapisanymi postami na Instagramie znajduje się ponad 20 000 postów!
Lekkie dotknięcia na zakończenie
Gdybyś mogła usiąść z młodszą wersją siebie – być może tą, która dopiero zaczyna karierę w Vancouver – co byś jej teraz powiedziała?
Że lata trzydzieste są takie same jak lata dwudzieste, tyle że z pieniędzmi i pewnością siebie 😉 Ciężko pracuj, bądź sobą, a pewnego dnia wszystko będzie wydawać się o wiele łatwiejsze.
I na koniec, żeby zakończyć zabawnie: co mogłoby zaskoczyć ludzi, gdyby się o Tobie dowiedzieli?
Hmmm, to zabawne. Myślę, że ludzie byliby zaskoczeni, gdyby wiedzieli, że nie publikuję wszystkiego w mediach społecznościowych. Wiem, że ludzie myślą, że skoro dzielę się wieloma rzeczami, to widzą pełny obraz, ale jeśli chodzi o naprawdę ważne rzeczy i fragmenty, to zazwyczaj zostawiam je dla siebie.
Przez kilka tygodni po zaręczynach nie zamieszczałam żadnych informacji, w tygodniu poprzedzającym nasz ślub nie opublikowałam ani jednego wpisu, a o przeprowadzce do Austrii nie wspomniałam, dopóki nie wsiedliśmy do samolotu.
Myślę, że równowaga między dzieleniem się tym, co przyjemne, a życiem w realnym świecie jest niezwykle ważna. Chociaż uwielbiam kontaktować się z ludźmi online, istnieje całe życie za ekranem, którego ludzie nie widzą.
Wszystkie zdjęcia dzięki uprzejmości Scout Stevens.